W każdej epoce są ludzie, którzy Bogu dają pierwsze miejsce i z Bogiem idą przez życie. Takim właśnie był młody rycerz Jan Bernardone, w domu nazywano go „Francesco”, ponieważ lubił język francuski. Mieszkaniec Asyżu 1181 roku swoim przyjściem na świat rozweselał wielu, ale i sprawił smutek ojcu,  gdy dorósł. Ojciec szykował się synowi przekazać kupiectwo. Młody Bernardone dobrze czuł się w postaci rycerza, jednak wypadki życiowe, doprowadziły go do głębszej refleksji i rycerstwo szablowe-  obronne, zamienił w walkę słowa dla Chrystusa. Wiele razy bowiem mówił, „miłość nie jest kochana, kochajmy zatem Boga. Radość jest zapomniana, niech rozweseli nas łaski dar”. Oddał się całkowicie karierze głoszenia Chrystusa. Poprawiał budowle kościołów, gromadził ludzi, zakładał Wspólnoty wszystko po to aby „Miłość Boża była kochana” Nie miał niby nic ziemskiego, ale kariera jego życia to strzał w dziesiątkę –  trwa do dzisiaj, i ciągle rośnie procentowo. Wiedział gdzie złożyć kapitał wiary i jak go powiększać dla Boga. Jesteś  święty Franciszku naszym głosem, więc może potrafisz powiedzieć „niektórym” ludziom, że z ich sumieniem coś na bakier. Zamiast budować rujnują, zamiast wychowywać zabijają, zamiast ochraniać deprawują. Rzucają się na wszystko co święte i niweczą. Brakuje Twojego mocnego głosu.  Patrzę że tak ci ładnie w tym worku, tylko zastanawiam się dlaczego? Bóg od ośmiu długich wieków, nie dał ci butów i worka lepszego. Zabierz mnie pójdziemy razem, ja się uchwycę twego sznura, zdejmę buty, żeby lepiej czuć kamienie. Zabierz mnie pójdziemy razem. Świat potrzebuje Boga i Jego Przykazań, a nie przewrotu i deprawacji. To co złe niech odejdzie, niech nie ubiera się w szaty ekologii, bo to kolejna hipokryzja. Rodzino ludzka rodzino Boże Franciszkowy zanuć śpiew. Dla Ciebie to wszystko stworzył Pan, bo miłość nie zna końca niech w każdy skrawek świata twe wołanie dolata.