Anna Dąbrowska Zajda

Myśli św. Józefa Sebastiana Pelczara o Polsce wskazówką dla odrodzenia Narodu. 

Biskup Józef Sebastian Pelczar  – jest dla nas współczesnych przede wszystkim przykładem wielkiej czci dla Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie, uwielbienia dla Serca Bożego i Matki Najświętszej.  Służba Panu Bogu i Jego Matce, jakiej oddał się św. Biskup, nie wykluczała jego wielkiej miłości do Ojczyzny. Trudnej
i niebezpiecznej, bo żyć przecież przyszło Świętemu w czasach zniewolenia Ojczyzny, jej rozdarcia między trzech zaborców,
I wojny światowej, odradzania się niepodległości i wojny z bolszewikami.

Dał Pan Bóg wiele talentów św. bp Pelczarowi, wśród nich  – łatwość wypowiedzi, zarówno w mowie, jak piśmie. Korzystał z niej obficie, ku Bożej chwale i pożytkowi ojczyzny.

Doświadczenie Polski

Patriotyzm św. bp. Pelczara ukształtował dom rodzinny, ale również kapłani, których Pan Bóg postawił na drodze  jego szkolnych lat. Wspominając
o tym, pisał w swej autobiograficznej notatce sam św. bp. Pelczar m.in.: „Ksiądz Michał Rapalski – katecheta korczyński i gorący patriota – nauczył mnie polskich – wówczas surowo zakazanych pieśni i dał mi do czytania Wieczory pod lipą, czyli historia Narodu Polskiego – czym obudził we mnie przywiązanie do Ojczyzny i zamiłowanie do historii”.

Lata seminaryjne Józefa Pelczara przypadły na czas szczególnych prześladowań i styczniowy zryw narodu. W jego notatkach z tamtego okresu czytamy: „ Rzezie w Warszawie i prześladowania w 1861 r. rozpłomieniły miłość Ojczyzny i budziły gotowość do poświęcenia i ofiary”. Na wieść
o wybuchu Powstania w Królestwie, w styczniu 1863 r., chciał kleryk Pelczar, wraz z kilkoma jeszcze kolegami wziąć w nim czynny udział. Powstrzymał ich Rektor seminarium tłumacząc, że wierną służbą Bogu lepiej przysłużą się ojczyźnie, niż nieuchronną śmiercią – nie mieli przecież ani przygotowania, ani doświadczenia w walce z bronią w ręku. Słowa mądrego rektora zapadły głęboko w serce młodego kleryka. Zabrał je na swą drogę kapłańską, jako zobowiązanie, które całym sercem, przez całe życie wypełniał. Służył więc Polsce w swej posłudze duszpasterskiej, w pracy wychowawczo-dydaktycznej, społecznej, oświatowej, czy charytatywnej. Miał ku temu wiele okazji zarówno w Polsce czasu zniewolenia, ale również
w latach odradzania się niepodległej Polski.

Trudna niepodległość

Pierwsze lata niepodległości, poza okresem entuzjazmu odradzającą się państwowością, były czasem trudnego budowania zgody narodowej
i sprawiedliwości społecznej. Kościół odgrywał w nich głównie rolę przewodnika. Napominał wiernych, by nie zapominali o przykazaniach
i Ewangelii, umacniał w wierze. Znamienne są słowa, które skierował bp Pelczar w 1919 r. do kapłanów. Na te okoliczność wydał specjalne Orędzie,
w którym czytamy: „ Wszyscy duchowni i świeccy starać się o to powinni, aby Polska nie tylko była niepodległa, zjednoczona i silna, ale także Bogu miła, czyli katolicka i święta. Prócz miłości Pana Boga i dusz polecam wam nader gorąco miłość dwu Matek duchowych: Kościoła
i Ojczyzny. Bądźmy gotowi do ofiar z naszych modlitw, z naszej pracy
i z naszego grosza, by zapewnić Ojczyźnie lepszą przyszłość. Troszczmy się o duchowe odrodzenia Narodu, bo na cóż by się przydało ogłoszenie niepodległości Rzeczypospolitej, gdyby jej duszę toczyła gangrena wad, które by wkrótce sprowadziły nowe klęski”. Do pracy na rzecz odradzającej się Polski nawoływał Biskup w swych licznych homiliach. Podkreślał w nich konieczność budowania zgody narodowej.  Znanym powszechni było kazanie, wygłoszone przez bp Pelczara w katedrze warszawskiej,  w styczniu 1921 r., podczas uroczystości przekazania świecy darowanej Polsce przez papieża Piusa IX. jeszcze w 1867 r. Mówił wtedy m.in.: ”Niech wszyscy będą skorzy do porozumień, ustępstw i ofiar. Strzeżmy się niezgody i zaciekłości
w walce o władzę czy znaczenie. Ci zaś co rządzą, władzę swoją winni dzierżyć z mądrością i sprawiedliwością, z mocą i stałością, ale mając ciągle przed oczyma prawo Boże”.

W tym samym roku, wystosował Biskup List Otwarty do posłów Diecezji Przemyskiej. Potraktowano go, jako słowo biskupa do wszystkich polskich parlamentarzystów. Poza nakazem rzetelnej służby na rzecz obywateli Rzeczypospolitej, znalazły się w nim również ostrzeżenia przed zagrożeniem, jakie niosły ze sobą docierające i do Polski ideologie ateistyczne, zwłaszcza komunistyczne. Apelował i zachęcał Biskup polityków do budowania polskiego ustawodawstwa na fundamencie nauki Kościoła. Pisał w :iście Otwartym m.in.: „Wy jesteście sternikami okrętu, którym jest Ojczyzna, dajcie mu ster pewny, a na szczycie jego masztu zatknijcie Krzyż katolicki, niechże w tych przedsięwzięciach Bóg wam błogosławi”.

Zagubiona Polska dziś
Swoją troskę o Polskę i wizję jej naprawy, zawarł bp Pelczar w licznych publikacjach. Najpełniejszą w tej tematyce wydaje się pozycja zatytułowana „Wezwanie do pracy nad duchowym odrodzeniem się Narodu Polskiego”. Jej aktualność zawiera się już w tytule. Każdy z nas współczesnych, nawet jeśli deklaruje brak zainteresowania polityką, jest nią atakowany. Środki przekazu odnajdują nas praktycznie wszędzie. W sklepie, w samochodzie,
w pociągu i na spacerze. Radio, telewizja, bezpośrednio, lub przez Internet, zarzucają nas wiadomościami, komentarzami do nich. Zwłaszcza te ostatnie są wyjątkowo nachalne. Wgrywają w nasze umysły gotowe oceny, definicje. Wielu już nawet nie czuje, że nie artykułuje własnych a jedynie zapożyczone myśli.  Relatywizowanie pojęć, podmiana wartości, od wielu lat podejmowane przez media, dają efekty. Stworzyły człowieka wierzącego, myślącego i czującego „ale”… Zagubionego intelektualnie i moralnie. Nie potrafiącego odróżnić dobra od zła, prawdy od kłamstwa. Akceptującego półprawdy. Niezdolnego do reakcji, nawet w przypadku zagrożenia własnej rodziny. Rozpanoszona w Europie Zachodniej bezbożna ideologia, promująca wolność „od i do wszystkiego”, będąca zaprzeczeniem Ewangelii, wspierana ogromnym kapitałem, usiłuje zabrać Europie duszę. Z coraz większym impetem wdziera się również w polską rzeczywistość. Profanacje, prowokacje, ataki na kapłanów, kościoły, ludzi otwarcie demonstrujących swe przywiązanie do Pana Boga i religii katolickiej, stają się coraz powszechniejsze. Wszystko to dzieje się niemal za przyzwoleniem katolików. Nie ma zdecydowanego sprzeciwu, brakuje manifestacji w obronie wartości, głośnego „Non possumus!”. Dlatego tak ważne jest dziś przypominanie słów św. bp Pelczara. Podobnie, jak w pierwszych latach odzyskania niepodległości, dziś również potrzebują Polacy wskazówek, drogowskazów, by nie zagubić się bez reszty w bezsensie ideologii gender, nie ulec mirażom budowania lepszego świata bez Boga.

Duchowe odrodzenie narodu ze św. bp. Pelczarem

Źródłem, z którego czerpać je możemy jest wspomniana już książka św. Biskupa Pelczara. Podzielona na rozdziały dedykowane poszczególnym warstwom społecznym, stanowi modelowy wprost przykład wielkiej odpowiedzialności Autora za przyszłość Polski, jego troski o nią
w czasach, kiedy zagrażała jej ofensywa ateizmu niesionego na sztandarach przez bolszewicką armię.

Trzeba nam dziś, podobnie, jak w przypadku niebawem błogosławionego Prymasa Stefana Kardynała Wyszyńskiego, wypełnić również testament św. bp. Józefa Sebastiana Pelczara. Poniżej, z konieczności, zaledwie kilka cytatów ze wspomnianej publikacji, ale z nadzieją, że Polacy sobie o św. Biskupie Przemyskim przypomną.

Najpierw, wypowiedziane w kontekście dziejów Polski nierozerwalnie złączonych z Kościołem, zaduma nad tym, jaka będzie Polska przyszłości: „Czy nie grożą narodowi żadne niebezpieczeństwa? Owszem, grożą i to liczne, przede wszystkim od jawnego ateizmu, który dziś w świecie cywilizowanym występuje z otwartą przyłbicą,
a utworzywszy swe falangi, uderza z wielką zaciekłością na wszelką religię, przede wszystkim zaś na katolicką. Taką falangą ateizmu są związki wolnomyślicieli, wolno żyjących, solidarnych, monistów, antydeitów, i jak się tam nazywają, odrzucające jawnie wiarę w Boga
a tak fanatyczne, że wkładają na swoich członków obowiązek, by nigdy nie zaglądali do świątyni katolickiej i nie dopuścili do siebie czy do swoich bliskich kapłana”.

Kolejny cytat, którego aktualność może przerazić, bo skoro historia wciąż się powtarza…: „Niestety, nawet na zebraniach nauczycieli Królestwa Polskiego w 1916 r. i 1917 r. dały się słyszeć głosy i zyskały poklask, by ze szkół wyrzucić naukę religii! Baczność zatem, młodzieży; baczność, rodzice
i stróżowie narodu, bo propaganda niewiary, pod nazwą Związków Wolnomyślicieli i Kółek Etycznych, szerzy się szczególnie wśród uczniów uniwersyteckich Warszawy, Krakowa i Lwowa”.

O tych, których zamiarem jest zniszczyć ducha, pisał bp. Pelczar wprost: „ Falangą ateizmu są zwolennicy materializmu, czyli bałwochwalcy ciała
i złota. Materializm chce dziś panować we wszystkich dziedzinach ludzkich – w filozofii jako monizm, uznający tylko materię i zaliczający Boga, duszę, religię do starych baśni; w naukach przyrodniczych jako darwinizm, tłumaczący powstanie stworzeń bez Stwórcy, teorią ewolucji
i samorództwa; w świecie etycznym jako moralność wyzwolona i zwycięstwo sensualizmu nad idealizmem; w polityce jako górowanie siły nad prawem i ucisk słabszych przez mocniejszych; w sztuce i literaturze jako skrajny realizm, szukanie „nagiej duszy” i apoteoza namiętności;
w życiu jednostek jako kult ciała i żądza wzbogacenia się w celu używania. Materializm na kształt dżumy szerzy się po świecie, wiodąc za sobą niedowiarstwo i wywołując nawet u ludzi wierzących chorobliwą miękkość i zniewieściałość ducha” .

Nie ma miejsca, by dalej cytować słowa św. bp. Józefa Sebastiana Pelczara. Dla uzasadnienia aktualności jego myśli, wystarczy. Dla chcących dowiedzieć się więcej, np. o tym, jak działała ówczesna masoneria, polecam pozycję cytowaną, którą wydało „Wydawnictwo Świętego Józefa Sebastiana Pelczara”.  Kiedy zna się powody choroby, łatwiej z nią walczyć a i ustrzec się jej można skuteczniej.

Dał Pan Bóg Polsce wielkich i świętych ludzi. Tylko od nas zależy, czy ten dar wykorzystamy, czy zaprzepaścimy. Z tym z kolei związane jest pytani: jaką Polskę zostawimy przyszłym pokoleniom?

Na koniec jeszcze jeden ponadczasowy cytat z książki św. bp. Pelczara:” (…) każdy, kto chce zachować swą wiarę bez szwanku, niech się strzeże trzech niebezpiecznych jej wrogów: pychy, rozpusty i lenistwa. Pychy, bo ona jako ubóstwienie własnego „ja” nie pozwala człowiekowi upokorzyć się choćby przed najwyższą władzą Kościoła, a stąd jest płodną matką błędu i niedowiarstwa. Rozpusty, bo gdy ona opanuje człowieka, wypala w nim wszystko, co szlachetne i święte, a nawet narzuca rozumowi zasłonę, by nie widział Boga. Lenistwa, bo w miarę jak ktoś porzuca modlitwę, źródła łaski i obowiązki religijne, popada w naturalizm, nazywający urojeniem wszystko, co nadprzyrodzone, i powoli staje się ateuszem praktycznym, a nieraz takim umiera. A więc baczność przed pychą, rozpustą i lenistwem.

Wiara tak wielkim jest skarbem, że aby ją utrzymać, trzeba uczynić wszystko, czego Bóg od nas żąda, i raczej ponieść śmierć wśród męczarni, aniżeli zaprzeć się wiary”.