8.III. św. Jan Boży, brat zakonny, 1495-1550 pochodzi z Portugalii, z miasteczka Montemor-O-Nowo (Alentejo), w pobliżu miasta Evora, trzy dni po odkryciu Ameryki, Portugalia, jako samoistne państwo istnieje od roku 1139. W XV i XVI wieku Portugalia przeżywała swój złoty okres, bo przyłączono do korony portugalskiej drogą łatwych podbojów Afryka Zachodnia, Indie, Brazylia, Malakka itd. Chrześcijaństwo przyszło do tego kraju już w III i IV wieku. Istniały tu stolice biskupie: w Lizbonie, w Evora i w Brudze. Nasz bohater Jan Cidadie (Ciudad) miał trudna drogę życia. Ojciec Andrzej, posiadał swój dom
i warsztat rzemieślniczy. Matka Teresa Daurte pomagała mężowi. Na Chrzcie św. otrzymał imię Jana Apostoła. Kiedy chłopiec miał 8 lat, zjawił się w jego domu jakiś podróżny kapłan, i poprosił o nocleg. Przy wieczerzy opowiadał o krajach, które zwiedził. Kiedy dnia następnego opuścił dom, zauważył przy sobie chłopca, który postanowił towarzyszyć kapłanowi w drodze. Rodzice pełni smutku, poszukiwali dziecka po całej okolicy. Matka niebawem zmarł ze smutku, ojciec wstąpił do Franciszkanów. Po 20 dniach forsownej drogi chłopiec nie mógł już iść dalej. Kapłan zostawił chłopca w mieście Oropesa
u niejakiego Franciszka Mayorała, zarządcy owczarni pewnego hrabiego. Ten przyjął Jana jak syna. Chłopiec pozostał tam kilkanaście lat. Przybrani rodzice pokładali w nim nadzieję, chcieli uczynić go spadkobiercą majątku i oddać za żonę swoją córkę. Jan nagle opuścił ich i wyruszył jako ochotnik na wojnę, mając 27 lat. Jan był uczciwy i zbyt religijny dlatego nie pozwalał sobie na wybryki młodości w wojsku.. pewnego razu został posłany prze oficera z misją zaopatrzenia oddziału w konieczną aprowizację. Jadąc na akcję, został zrzucony z konia, tak iż cudem tylko uszedł niechybnej śmierci. Był to pierwszy głos napomnienia
z nieba. Innym razem powierzono mu kasę oddziału. Niestety, w nocy Jana ktoś okradł. Został skazany na rozstrzelanie. Już zabierano się do egzekucji, kiedy nadjechał dowódca pułku i po zapoznaniu się ze sprawą, kazał Jana uwolnić, ale wydalono go z pułku. Powrócił do swojego opiekuna, po jakimś czasie odszedł na wojnę z Turkami, po zawarciu pokoju, powrócił tym razem w rodzinne strony. Tu dowiedział się o losie swoich rodziców. Zrobiło to na nim ogromne wrażenie. Odbył spowiedź całego życia i udał się z pielgrzymka do Composteli, na grób św. Jakuba Apostoła. Tęsknił za śmiercią męczeńską, podążył do Afryki. Kilka lat pracował przy fortyfikacji Centy, wspierając równocześnie pewnego szlachcica, skazanego przez króla na banicję w te strony wraz z rodziną. Okazji do męczeństwa nie było, a i Arabowie nie byli skłonni przyjąć wiarę chrześcijańską. Wrócił do Hiszpanii
i za uciułane pieniądze kupił pobożne książki i założył małą księgarnię. Potem przeniósł się do Grenady, zakładając tam księgarnię książek i obrazów religijnych. W 1538 roku odbywał się odpust ku czci św. Sebastiana. Kazanie głosił sw. Jan z Avili. Ogarnął go ból za stracone dla wieczności lata. Wydał głośny jęk, rzucił się na ziemię, zaczął targać włosy, drapał się po twarzy i wołał „Boże miłosierdzia”. Otoczenie myślało, ze postradał zmysły, kilkunastu ludzi pobiegło za nim, związano go, wychłostano i wsadzono do więzienia dla obłąkanych. Przykutego do ściany w wilgotnym miejscu bito go do nieprzytomności, przez 40 dni. On zachęcał jeszcze oprawców do takiego znęcania się nad nim, co wprawiało to ich w zdumnienie. Kiedy wypuszczono go na wolność, zaczął usługiwać nieszczęśliwym, by im ulżyć. Postanowił wystawić szpital własny. Za użebrane pieniądze, zakupił własny dom, w którym postawił 47 łózek, i po jakimś czasie powiększał opiekując się chorymi. Zapraszał kapłanów w każdą niedzielę ze Mszą świętą. Ustalił program dnia i czas na modlitwę. Dla uniknięcia niebezpieczeństwa zarazy podzielił szpital na sektory. Aby zdobyć pożywienie, leki, opłatę za pracę, chodził codziennie do miasta i zbierał żywność. Udawał się do domów możnych, błagając o pomoc. Po jakimś czasie zajął się także kobietami,
w pierwszym rzędzie upadłych, aby zabezpieczyć im środki do życia, odciągając ich od złego życia. Troszczył się o dzieci i o wszystkich. Aby dzieło mogło dalej trwać, zgromadził koło siebie ludzi odważnych dla obsługi chorych i opuszczonych. Tak powstał zakon Braci Miłosierdzia „zwanymi Bonifratrami”. Założycielowi, miejscowy biskup nadał przydomek „Jana Bożego”. Zmarł w 1550 roku. W poczet błogosławionych zaliczył Sługę Bożego papież Urban VIII w 1630, a papież Aleksander VIII zaliczył go w poczet świętych w 1690roku. Papież Pius XI wyznaczył go na patrona pielęgniarzy
i służby zdrowia. Relikwie znajdują się w kościele w Grenadzie. Opiekun: chorych, pielęgniarzy, lekarzy, cierpiących na serce, księgarzy, introligatorów i szpitali. Imię pochodzenia hebrajskiego, znaczy: „Bóg okazał miłosierdzie”, „dar Pana”.